niedziela, 24 lutego 2013
"Kosmici"
- Może wybierzemy się na wycieczkę? – spytałem mojej ukochanej Harmity
- Z chęcią. Tylko na jaką planetę i w jakie miejsce by się wybrać?
- Hmmmm….. Może Ziemia? A miejsce to może… Baśniowa kraina Liliputów?- odpowiedziałem po chwili namysłu
- Zoltan wspaniały pomysł!- krzyknęła uradowana- To kiedy wyruszamy?
- Jutro, planuję to już od kilku miesięcy z okazji naszej rocznicy.
- O jeeej, wspaniale! Muszę się spakować, natychmiast! Mam bardzo mało czasu!- krzyknęła biegnąc do garderoby. Następnego dnia o godzinie 06:00 wyruszyliśmy, oczywiście spóźnieni jak zawsze. Podróż minęła nam bardzo szybko i przyjemnie. Wylądowaliśmy. Wzięliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyszliśmy z Nah-9. Jakież było nasze zdziwienie gdy zobaczyliśmy otaczającą nasz statek armię.
- Przybywamy w pokoju, nie chcemy wyrządzić Wam krzywdy!- krzyknąłem ale to nic nie dało.
Obudziłem się w małym pomieszczeniu.
- Co się stało?- spytałem się Harmity
- Nie pamiętasz? Zostałeś ogłuszony, pewno nie rozumieją naszego języka i dlatego nas uwięzili-odpowiedziała spokojnym głosem
- Musimy się stąd wydostać! Przepraszam kochanie, miał to być najwspanialszy dzień w naszym życiu… a tu klapa, nic nigdy nie może wyjść tak jak chcę.
- Nie martw się Zoltan, wszystko będzie dobrze.
- Mam nadzieję! Mam pomysł, ale najpierw musimy znaleźć coś co posłuży nam jako klucz.
Zaczęliśmy rozglądać się i po chwili Harmita oznajmiła mi iż znalazła jakiś dziwny, cienki, metalowy pręcik. Podbiegłem do drzwi i włożyłem go w dziurkę od klucza.
- Udało się!- powiedziałem trochę głośniej. Harmita podbiegła do mnie i wspólnie wyjrzeliśmy przez uchylone drzwi, za którymi znajdował się długi, słabo oświetlony korytarz. Po cichu wyszliśmy, przeszliśmy obok jakichś drzwi, w których znajdowało się małe okienko, wyjrzałem przez nie i doznałem szoku, za drzwiami znajdował się nasz przyjaciel Gamal. Od kilku dni nie widzieliśmy go, nie mówił nic o tym, że się wyprowadza, więc pomyśleliśmy, że pojechał do rodziny. Znowu otworzyłem drzwi pręcikiem i usłyszałem
- Zoltan, Harmita! Co Wy tu robicie?
- Potem Ci opowiemy teraz nie mam czasu, musimy się stąd jak najszybciej wydostać, zanim Lilipuci zauważą, że nas nie ma!- odpowiedziałem. Ruszyliśmy szybko w stronę wydobywającego się światła na końcu korytarza. Gamal uchylił leciutko drzwi żeby sprawdzić czy nie ma strażników.
- Droga wolna- powiedział, wtedy poczułem że ktoś złapał mnie za ramię i wyszeptał
- Pomogę Wam uciec, jeśli zabierzecie mnie ze sobą- powiedział nieznajomy- nazywam się Bombur
- Miło mi, jestem Zoltan- powiedziałem- to jest moja żona Harmita, a to jest nasz przyjaciel Gamal
- Mnie też bardzo miło. Mamy mało czasu bo Lilipuci zaczną sprawdzać cele za 15 minut, Wasz statek znajduje się przy północno-wschodniej bramie, my znajdujemy się jakieś 450 metrów od niej. Pod ogrodzeniem rosną krzaki, w których możemy się schować, po drodze nie napotkamy żadnych strażników, tak jak mówiłem musimy się pospieszyć! –powiedział Bombur i dał znak, że mamy ruszać za nim. Po około 10 minutach znaleźliśmy się przy statku, jakież było nasze zdziwienie gdy zobaczyliśmy, że jest on otwarty. Szybko wskoczyliśmy do środka i uruchomiliśmy silniki. Usłyszeliśmy wycie syreny i zauważyliśmy przez okno biegnących w naszą stronę małych Liliputów. Na szczęście już mogliśmy wzlecieć w górę i uciec z tego strasznego miejsca! Po drodze opowiedzieliśmy Bomburowi jak tu się znaleźliśmy, a potem on opowiedział nam, że przyjechał tu uratować swoją siostrę ale jej tu nie zastał. Przez całą drogę martwił się o nią. Jednak gdy wylądowaliśmy już na naszej planecie zobaczyliśmy ją całą i zdrową. Na szczęście, mimo tylu niepomyślanych zbiegów okoliczności, wszystko skończyło się dobrze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Piękne opowiadania :D :**
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki :)
OdpowiedzUsuń